12.02.2012

Była sobie doniczka

Ostatnia rzecz z twórczych wakacji w Lubniewicach.
Doniczka kupiona w dessie, tuż obok domu, w którym mieszkaliśmy.
Niemal wszystkie przedmioty, które tam zdekupażowałam
kupiłam w tym sklepie. Są jeszcze takie, które przywiozłam
ze sobą do domu, ale jakoś nie mogą się doczekać
zmiany swojego oblicza. Jako pierwszy w kolejce czeka
stary drewniany wieszak dość sporych rozmiarów.

Cieszę się, że przed rozbiciem doniczki zdążyłam
zrobić zdjęcia, bo nawet ją polubiłam, no i to pierwsza rzecz,
na której ćwiczyłam kropkowanie, co pewnie widać ;)


Ulubiony miś Poohatki ;)



Pozdrawiam :)


10 komentarzy:

  1. Kropkowanie cudne i aż żal że się stłukła :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda,wielka szkoda bo wyszła fantastycznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też bym polubiła taką doniczkę, zwłaszcza ze serca w nią wsadziłaś pewnie sporo.
    Jak jedziesz na twórcze wakacje to dużą torbę roboczą zabierasz? Czy masz swój jakiś zestaw minimalny?

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że już jej nie mam...taka troszkę bym powiedziała walentynkowa :) śliczny motyw :)

    OdpowiedzUsuń
  5. bajeczna doniczuszka :)oj, szkoda, wielka szkoda, że żywot swój zakończyła !
    a to kropkowanie ... cudnie wyszło !
    dziękuję za odwiedzinki :)
    pozdrawiam cieplutko !

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!! Ola!!!!!! Wiesz, że doniczka generalnie mi się podoba(ła), ale to spojrzenie miśka jest creepy... Ty mnie już chyba nie lubisz :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za miłe komentarze i wszystkie wyrazy ubolewania nad doniczką ;)
    Ludeczka, na wakacje zabrałam niewielką dodatkową torbę z farbami, lakierami itp, kilka papierów i serwetek i niewiele zajmujące miejsca drewienka czyli: podstawy do zegarów, tacki, podkładki, deseczki itp, ale jak się okazało najwięcej rzeczy zakupiłam na miejscu. I właśnie przypomniało mi się, że jeszcze mam kilka rzeczy z Lubniewic, których nie pokazywałam, zupełnie o nich zapomniałam.... Aaa jeszcze szlifierę zabrałam, ale przydała się tylko do odnowienia stołeczka.
    Poohatko, lubię przecież!
    Jeszcze raz dziękuję za odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jak napiszesz do mnie