
Witajcie poświątecznie :)
U mnie jak co roku historia powtarza się.
Przedświąteczne przygotowania to gonitwa przez 3 dni
przed świętami, w których to staram się zdążyć ze wszystkim.
Taka już jestem, że wszystko odkładam na ostatnią chwilę
i nie umiem tego zmienić :/
W tym roku jak na złość (a może to taka nauczka miała być)
dopadła mnie migrena i nie byłam w stanie zrobić nic.
Jedyne co zrobiłam wcześniej to pierniczki – około 300 sztuk.
Jednak z lukrowaniem zostałam do Wigilii,
jak i z wszystkimi innymi czynnościami....
Pierniczki ozdobione tak szybko jak szybko znikały.... :)

Po części udało się zrealizować plan z mojej listy,
którą to od połowy grudnia modyfikowałam
niemal dwa razy dziennie :)Zwykle na święta piekę jakieś nowości,
zawsze korzystając z przepisów
Doroty.
Jedyną tradycją jest makowiec zawijany.
Oprócz niego upiekłam piernika z konfiturą śliwkową,
panią Walewską, którą szczególnie polecam na 3 dzień
(właśnie dojadam :p) oraz orzechowiec drożdżowy zawijany –
tutaj skleciłam dwa przepisy ze sobą i powstało
nawet niezłe ciacho :)
Pomimo przygotowań w biegu Święta spędziłam bardzo fajnie ;)
A! Jeszcze pochwalę się prezentami jakie znalazłam pod choinką!

trymer, mata i super pędzle.
Oczywiście list do Dzieciątka był,
ale niespodziankę też mi sprawiło miłą :)

segregator na przepisy od
YumeŚwięta, święta i ... nastała deszczowa codzienność
z 2 kg do przodu :( :(
Pozdrowienia!