Oto mój pierwszy gliniany twór.
Miska na nektarynki, pięknie się razem komponują.
Od czasu do czasu bywam na kółku ceramicznym,
gdzie w gronie już dobrze znanym lepimy sobie co tylko
do głowy nam wpadnie. Jak dla mnie jest to świetny sposób
na wyciszenie myśli, odreagowanie i w ogóle ...
można wtopić rączki w glinę i zapomnieć o całym świecie...
Zachęcam, to wciągające i bardzo przyjemne zajęcie.
Zdarza mi się bywać na warsztatach z 3 letnią córcią,
która świetnie bawi się w lepienie ślimaczków,
bałwanków, potworków, torcików, naleśników i innych takich dziwadeł.
Ostatnio wylepiła miseczkę z formy, może będzie trochę
koślawa i niezbyt gładka, ale zwieńczona odciskiem
małej rączki :)
Zazdroszcze "glinowania",,,,piekny twor.
OdpowiedzUsuńdzięki serdeczne
OdpowiedzUsuńOj i ja zazdraszczam i podziwiam.Jest piękna!
OdpowiedzUsuńŚwietny ceramiczny początek. Zazdroszczę, bo mnie też ostatnio nosi gliniaście, a nie mam gdzie się wyżyć artystycznie.
OdpowiedzUsuń