Zanim przejdę do moich zaległych rękoczynów chciałam podzielić się z Wami
zdjęciami z wakacji, które zrobiłam za zgodą bułgarskich sprzedawców
i moimi spostrzeżeniami na temat handlu "rękodziełem" .
Piszę - sprzedawców, bo niekoniecznie towar, który sprzedawali był ich autorstwa
i niekoniecznie autorstwa ich rodaków.
Pochodzenie niektórych z nich poddaję w głęboką wątpliwość.
Faktem jest, że wpadło mi w oko wiele ciekawych wyrobów,
np przepiękne dziergane obrusy, gliniane naczynia, rzeźby,
ale spotkałam się też z podróbami haftu, decoupage'u i ceramiki.
Jestem niemal pewna, że pomiędzy ręcznie wykonanymi perełkami z duszą,
w sklepikach i na straganach znajdowało się sporo towaru chińskiego pochodzenia,
a ich cena niejednokrotnie przekraczała cenę rzemiosła artystycznego,
w które ktoś włożył swoje serce i czas.
Niestety napis HAND MADE krzyczący od progu "galerii"
potrafi stłumić drobny MADE IN CHINA.
Osoby parające się rękodziełem potrafią odróżnić czy przedmiot
pochodzi z pracowni artysty czy z fabryki chińczyka,
ale turysta będący laikiem w tej kwestii, chcący kupić pamiątki z wakacji
dla bliskich niekoniecznie. Jest duże prawdopodobieństwo,
że przywiezie ze sobą do kraju byle jaki, tandetny i nie mający nic wspólnego
ze sztuką prezent, za który zapłacił kilkakrotnie więcej niż był tego wart.
Taka przykra taktyka marketingowa...
A teraz po smutnym wstępie migawka zdjęć przedmiotów
z galerii ceramiki, które mnie zainspirowały.
Tak, żebyście nie pomyśleli, że prócz zalewu tandety
niczego nie widziałam ;)
Magnesy na lodówkę - ten jest już mój :)
Zegary, obrazy, dzbanuszki i oryginalne patery,
najbardziej podobała mi się ta prostokątna z dziurami na sznur
Kupiłam glinę i szkliwa!
Moja rybka będzie turkusowa ;)
A tutaj dość dziwaczny, wysoki żółwik o olbrzymich stopach i maleństwo ;)
No i pirania! Moim zdaniem świetna,
taka miseczka np na muszelki, kamyczki i inne takie morskie pamiątki.
Albo jako mydelniczka mogłaby się sprawdzić.
Wesołe kubki, kominki i małe puzdereczka
Talerz ceramiczny
w jednej z klimatycznych nadmorskich restauracji.
Na środku muszelka :)
Pięknie było i cicho....
I wypieszczony żółw naszego autorstwa
na krótką chwilę przed zmiażdżeniem przez rosyjskiego chłopca
Nie poddałyśmy się jednak ;)
Pozdrawiam w rozmarzonym nastroju i zapraszam
do oglądania moich glinianych zmagań już za chwilkę!
Trafne spostrzeżenia! Chińszczyzna jest wszędzie :/
OdpowiedzUsuńDo piranii wsypałabym np orzeszki ;)
Dokładnie tak! Ale zazwyczaj jak kupujesz tandetę to i płacisz za tandetę - cena za jakość, wtedy przynajmniej nie czujesz się oszukana ;) Orzeszki! Ja pomyślałam o m&m-sach ;) Dzięki za odwiedziny!
OdpowiedzUsuń